Zanim przejdziemy do kolejnego tygodnia, warto prześledzić, co wydarzyło się podczas ostatniego weekendu. A działo się wiele. Górnik Zabrze rozbił w pył Lecha Poznań, Inter po świetnym meczu pokonał Milan, a Ryoyu Kobayashi kolejny raz pokazał, że ten sezon należy do niego. Kilka zaskoczeń wydarzyło się już w piątek. We Włoszech ciągle marząca o europejskich pucharach Fiorentina przegrała na wyjeździe z Cagliari. Tym samym zespół z Florencji do 7. miejsca traci 8 punktów. Cagliari tym samym kontynuuje serię zwycięstw na własnym terenie (już trzy z rzędu). O tej samej porze w poznaniu rozpoczął się mecz o nawet większym znaczeniu. Lech Poznań podejmował Górnika Zabrze. To była jedna z ostatnich okazji, by wielkopolski Kolejorz włączył się do walki o mistrzostwo. Spotkanie było bardzo jednostronne. Siłą dominującą nie byli jednak gospodarze, a goście ze Śląska. Górnik robił na murawie, co chciał i raz za razem pokazywał, komu zależy na trzech punktach. 3:0 nawet w pełni nie oddaje przewagi zabrzan, bowiem Ślązacy mogli wygrać nawet wyżej. Górnicy dzięki tej wygranej oddalili się od strefy spadkowej, a Lech niebezpiecznie zbliża się do drugiej ósemki.
Być może nawet większym zaskoczeniem był wynik spotkania meczu Lile - Monaco. Goście z Księstwa do niedawna znajdowali się w olbrzymim kryzysie i zmierzali do drugiej ligi. Lile natomiast piął się po kolejnych szczeblach tabeli i dziś jest wiceliderem. Tymczasem Monaco wygrało 1:0 i może odetchnąć. 8 punktów przewagi nad strefą spadkową na 9 meczów przed końcem pozwala realnie myśleć o utrzymaniu. Dla Lile porażka nie miała znaczenia. Nawet po zwycięstwie trzeciego Lyonu zespół z północy Francji ma ciągle 4 punkty przewagi.
Nowa stara era w Realu i niespodzianki we Włoszech Sobota była naznaczona powrotem Zinedine'a Zidane'a na stanowisko pierwszego trenera Realu Madryt. W meczu z Celtą Vigo widać
Za niespodziankę trzeba też uznać porażkę Jagiellonii Białystok 1:3 z Koroną Kielce. Białostocczanie, podobnie do Lecha, mieli walczyć o mistrzostwo, a za chwilę mogą spaść do dolnej ósemki. Gino Lettieri natomiast zapewnił sobie kolejny tydzień spokoju. Jeszcze przed meczem mówiło się o możliwym zwolnieniu włoskiego szkoleniowca Korony, ale wydaje się, że tą wygraną kupił sobie niezbędny czas.
Najwięcej zaskoczeń znów przyniosła Serie A. O ile szalony mecz Sassuolo z Sampdorią zakończony wygraną ekipy z Genui nie jest niespodzianką, tak porażka AS Romy 1:2 ze SPAL i zwycięstwo Bologni 3:2 nad Torino już takimi zaskoczeniami są.
Nie sposób nie wspomnieć też występu polskich skoczków w konkursie drużynowym w Vikersund. Polacy znów nie spisali się najlepiej i zajęli tylko czwarte miejsce. Szczególnie zawiódł Kamil Stoch. Polski mistrz olimpijski w sobotnie popołudnie prezentował się słabo.
Nieprawdopodobny Japończyk, szaleństwo w Mediolanie i porażka Juventusu
W niedzielę działo się najwięcej. W lidze angielskiej Everton bez większych problemów pokonał Chelsea na własnym terenie 2:0. Bayern rozbił Mainz 6:0, a Barcelona po zabawie i hat-tricku Leo Messiego wygrała na wyjeździe z Betisem 4:1. Znów najwięcej działo się jednak na Półwyspie Apenińskim. Juventus, który dotychczas był niepokonanym, mierzył się na Stadio Luigi
Piłkarskimi hitami weekendu były spotkania derbowe. Najpierw o 18.00 Wisła Kraków pokonała w derbach stolicy Małopolski Cracovię. Wiślacy byli niezwykle skuteczni, a w meczu nie zabrakło ładnych bramek, kontrowersji (uznana pierwsza bramka dla Wisły po możliwym faulu ofensywnym) i imponującej końcówki (dwa gole Cracovii w 8 minut). Ostatecznie to jednak Wisła zwyciężyła i to Biała Gwiazda rządzi w Krakowie. Przynajmniej do następnych derbów.
Dwie i pół godziny później danie główne - derby Mediolanu. AC Milan w roli gospodarza podejmował Inter. Nerazzurri zdominowali początek meczu i gol w 3. minucie pozwolił im nadać ton i tempo meczu. Ostatecznie Milan przegrał 2:3 i dał się wyprzedzić lokalnemu rywalowi.
Imponującym wydarzeniem był też konkurs skoków narciarskich w Vikersund. Przed niedzielnym konkursem w rywalizacji Raw Air prowadził Austriak Stefan Kraft z przewagą 8,5 punktu nad drugim Ryoyu Kobayashim. Japończyk zaczął jednak gonić. W pierwszym
Taki to był właśnie weekend. Działo się naprawdę wiele. Teraz jednak przed nami tydzień reprezentacyjny, więc czas na chwilową przerwę od ligowych emocji. Ligowe zmagania piłkarskie właśnie rozpoczęły przerwę reprezentacyjną. W tygodniu nie będzie meczów w europejskich pucharach, a kolejny weekend będzie stał pod znakiem zmagań międzynarodowych. Jest jednak kilka wydarzeń, na które warto zwrócić uwagę w ciągu najbliższego tygodnia. Gdy nie ma rozgrywek piłkarskich, bardziej przychylnym okiem patrzymy na inne dyscypliny sportu. W poniedziałek będą dwa mecze warte uwagi. W Lidze Siatkówki Kobiet zespoły z czuba tabeli pojadą do drużyn z samego dołu, by powalczyć o ostatnie punkty w fazie zasadniczej. Najpierw w Legionowie miejscowa Legionovia podejmie BKS PROFI CREDIT Bielsko-Białą. Gospodynie plasują się na trzecim miejscu od końca i każda porażka może ich przybliżyć do spadku. Natomiast BKS nie walczy już o nic w sezonie zasadniczym. Siódma w tabeli Radomka Radom traci do nich 10 punktów, a bielszczanki do piątego Pałacu tracą 4 punkty Przyjezdne zagrają w fazie play-off, ponieważ szóste miejsce jest ostatnim premiowanym awansem do dalszej fazy rozgrywek. Trzy godziny później przeżywające najtrudniejszy sezon od lat #VolleyWrocław podejmie wiceliderki tabeli - Developres SkyRes Rzeszów (
Wtorek, czyli Liga Mistrzów Tylko nie ta piłkarska, a siatkarska. Trefl Sopot, czyli 10 ekipa w tabeli polskiej Plus Ligi, w poprzednim tygodniu sprawiła niemałą sensację. Zespół z Trójmiasta co prawda przegrał 2:3, ale był bardzo blisko pokonania na własnym terenie triumfatora poprzedniej edycji LM - Zenitu Kazań. Zdecydowanym faworytem rewanżu jest rosyjski hegemon, ale Trefl spróbuje kolejny raz sprawić niespodziankę. We wtorek czekają nas też emocje koszykarskie. Anwil Włocławek podejmie u siebie Legię Warszawa. Zajmująca trzecie miejsce ekipa z
Środa, czyli hokejowy szlagier i piłka ręczna Sezon Polskiej Hokej Ligi wchodzi w decydującą fazę. Najlepszy zespół sezonu zasadniczego - Tauron KH GKS Katowice nie radzi W środę również warto zwrócić uwagę na parkiety piłki ręcznej. Wicelider Superligi, Orlen Wisła Płock podejmie we własnej hali szósty MMTS Kwidzyn. Nie radzący sobie najlepiej w tym sezonie zespół z Pomorza spróbuje sprawić niespodziankę i wywieźć punkty z Płocka.
Czwartek, czyli rozpoczynamy eliminacje! Choć w tygodniu nie brakuje wydarzeń wartych uwagi, to najważniejsze spotkania czekają nas w czwartek. Przede wszystkim, reprezentacja Polski rozpocznie walkę o Mistrzostwa Europy 2020. Poza biało-czerwonymi, cała nasza grupa będzie walczyła o pierwsze punkty w tabeli. Przed Polakami najtrudniejsze wyzwanie w całych eliminacjach. Polscy piłkarze ( W naszej grupie odbędą się dwa inne spotkania. Macedonia (kurs 1,45 w Nie tylko nasza grupa rozpocznie zmagania już w czwartek. Jednym z najciekawszych spotkań będzie starcie Belgii z Rosją. Brązowi medaliści ostatnich MŚ zagrają z jedną z rewelacji tamtych mistrzostw. Choć Belgia jest zdecydowanym faworytem, reprezentację Sbornej stać na sprawienie niespodzianki. W czwartkowy wieczór zmagania rozpocznie też m.in. Holandia (mecz z Białorusią), Szkocja (wyjazdowe spotkanie z Kazachstanem), Chorwacja (wicemistrzowie świata podejmą u siebie Azerbejdżan) i Słowacja (na własnym terenie z Węgrami). Początek eliminacji zapowiada się więc naprawdę emocjonująco. Taki to będzie nadchodzący tydzień. Choć nie ma w tygodniu zmagań w piłkarskiej Lidze Mistrzów, jest wiele wydarzeń, na które warto zwrócić uwagę. W końcu, nie samą piłką żyje człowiek. Już w piątek zaczęły się piłkarskie emocje. Słaby i głównie cieniujący Śląsk Wrocław pokonał Jagiellonię Białystok. W sobotę byliśmy świadkami największego zaskoczenia weekendu: Tottenham przegrał z Southampton. W niedzielę natomiast Arsenal pokonał na własnym stadionie Manchester United, a Ryoyu Kobayashi zapewnił sobie zwycięstwo w Pucharze Świata. Piłkarski weekend rozpoczął się na stadionie im. Ernesta Pohla w Zabrzu. To właśnie tam miejscowy Górnik podejmował lokalnego rywala, Piasta Gliwice. Po dość jednostronnym spotkaniu zwyciężyli goście 2:0. Podopieczni Waldemara Fornalika dzięki wygranej znajdują się na trzecim miejscu w Ekstraklasie.
Sobota: dwa pogromy i duże zaskoczenie Znacznie więcej działo się w sobotę. Już o 15.30 Bayern pokonał u siebie Wolfsburg. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie to, że Ledwie 30 minut później na boisko wybiegli piłkarze Tottenhamu. Grali oni na wyjeździe przeciwko Southampton. To była ostatnia szansa, by Koguty włączyły się do walki o mistrzostwo Anglii. I wszystko się posypało na St. Mary's Stadium. Święci z Janem Bednarkiem wygrali z Hotspur 2:1. Przez to londyńczycy tracą już do pierwszego Manchesteru City aż 13 punktów. Do końca sezonu pozostało już tylko 8 spotkań, więc o dogonienie Obywateli będzie naprawdę trudno. Tego samego wieczoru nie zabrakło emocji w naszej rodzimej Ekstraklasie. Do Kielc przyjechała Wisła Kraków. Klub, którym przez Niedziela: hit w Anglii, wpadka Lecha i koniec sezonu w skokach Niedziela również obfitowała w kilka zaskakujących wyników. Najpierw Liverpool pokonał u siebie Burnley 4:2. Niby nic niecodziennego, ale początek meczu wskazywał, że the Reds mogą ciągle być w kryzysie. Ashley Westwood już w 6. minucie wyprowadził Burnley na prowadzenie. Dopiero po kilkunastu minutach gospodarze przebudzili się i zaczęli grać nieco lepiej. Impuls do walki dał Roberto Firmino. Emocje nieco ostygły, a kolejne bramki na koncie podopiecznych Jurgena Kloppa zapewniły wygraną Liverpoolowi. Hitem dnia było starcie pomiędzy Arsenalem i Manchesterem United. Kanonierzy od początku ruszyli do ataku. Czerwone Diabły znów wyczekiwali na pomyłkę rywala i groźne kontry. Ta taktyka nie przyniosła tym razem skutku, bowiem już w 12. minucie Granit Xhaka wyprowadził gospodarzy na prowadzenie. Emocji w meczu nie brakowało, a United raz za razem obijali bramkę Bernda Leno. Swoich okazji nie potrafili oni jednak przekuć na gola, a wykorzystany rzut karny przez Arsenal tylko przypieczętował ich wygraną. Porażka dla Manchesteru oznacza spadek na piątą pozycję kosztem Kanonierów właśnie. Z tego wyniku powinni być zadowoleni też w innej części Londynu. Chelsea przed ostatnią kolejką traciła do Arsenalu tylko punkt i zwycięstwo powinno utrzymać ich w stawce o miejsce w Lidze Mistrzów. Cały szkopuł jednak w tym, że the Blues nie potrafili pokonać u siebie Wolverhampton Wanderers. Ledwie remis 1:1 oznacza, że Chelsea pozostaje na 6. miejscu. Jednym z większych zaskoczeń była też porażka Lecha Poznań. Wydawało się że po dwóch zwycięstwach Lech był na fali wznoszącej i wreszcie Adam Nawałka ułożył poznańską lokomotywę. Tym bardziej, że rywalem była słaba i nieprzekonująca Miedź Legnica. Tymczasem to właśnie gospodarze z Dolnego Śląska bez większych problemów wygrała z poznaniakami. Lech, który miał walczyć o mistrzostwo Polski z byłym selekcjonerem na pokładzie, traci już do pierwszej Lechii 11 punktów. Pomimo tego, że nie brakowało świetnych meczów w niedzielę, bo grał też Real Madryt, Barcelona, czy Atalanta, hitem dnia były skoki narciarskie. Trwają właśnie ostatnie akcenty sezonu zimowego. Medale za mistrzostwa świata już rozdane, turniej czterech skoczni dawno za nami, pozostały więc tylko rozstrzygnięcia końcowe w PŚ i w turnieju Raw Air. Po niedzielnym konkursie, odpowiedź na tę Choć był to weekend pełen przede wszystkim piłkarskich emocji, nie zabrakło też ciekawych wyników w innych dyscyplinach. Sporty zimowe powoli kończą sezony, natomiast rozgrywki piłkarskie wkraczają w decydującą fazę. Kolejne tygodnie zapowiadają się więc naprawdę obiecująco. Podsumowanie weekendu: Gran Derbi, porażka Borussii, remis Liverpoolu i triumf polskich lekkoatletów
To był naprawdę obfitujący w wiele sportowych emocji weekend. Najpierw Dortmund roztrwonił całą przewagę w tabeli nad Bayernem, następnie Barcelona kolejny raz pokonała Real, a na końcu Liverpool stracił prowadzenie w Premier League. Do tego polscy sportowcy znów pokazali, że w Europie nie mają sobie równych. Już w piątek zdarzyła się niemała sensacja. Będący tuż nad strefą spadkową Augsburg pokonał u siebie lidera tabeli - Borussię Dortmund 2:1. Tym samym "będący w kryzysie" Bayern Monachium dogonił "zachwycających" dortmundczyków. Obie ekipy mają po 24 kolejkach 54 punkty na koncie i walka o mistrzostwo Niemiec znów rozgorzała. Choć wielu obwieściło już triumf drużyny z Signal Iduna Park, dzisiaj to będący w lepszej formie Bawarczycy wydają się faworytem do końcowego sukcesu. Tego samego wieczoru Inter Mediolan przegrał w takim samym stosunku z Cagliari. Po słabym występie Nerazzurri zasłużenie przegrali. Cagliari mogło wygrać nawet wyżej, ale Nicolo Barella nie trafił rzutu karnego. Choć zespół z Mediolanu miał walczyć o odebranie scudetto Juventusowi, teraz interniści muszą bronić miejsca gwarantującego grę w Lidze Mistrzów. Już w tej kolejce Inter został wyprzedzony przez lokalnego rywala - AC Milan, a piąta w tabeli Roma traci zaledwie 3 punkty do zespołu Luciano Spallettiego. Piątek to też dzień, w którym polscy skoczkowie narciarski przeszli do historii. Dawid Kubacki zdobył złoty medal, a Kamil Stoch srebrny w Mistrzostwach Świata w narciarstwie klasycznym. To był naprawdę niesamowity konkurs. Kubacki ledwie zakwalifikował się do drugiej serii, zajmując 27. miejsce. Do prowadzącego Ryoyu Kobayashiego tracił 19,2 punktu. Kamil Stoch również w drugiej serii zanotował spory postęp. Polski mistrz z 18. miejsca wskoczył na drugie. Gran Derbi i pogrom Borussii Hitem kolejki w niemieckiej Bundeslidze było starcie Bayernu z Borussią Moenchengladbach. Bawarczycy dogonili w tabeli tę drugą Borussię nie tylko za sprawą wpadki dortmundczyków, ale również świetnej gry zespołu z Monachium. Wynik 5:1 świadczy o naprawdę dobrej formie podopiecznych Niko Kovaca. Hitem wieczoru miał być pojedynek pomiędzy Realem Madryt a Barceloną. Starcie dwóch odwiecznych rywali. Derby Europy. Tyle tylko, że mecz rozczarował. Blaugrana wygrała na Santiago Bernabeu 1:0 i Los Blancos tracą do Katalończyków już 12 punktów. Włoski szlagier, derby Liverpoolu i triumf polskiego sportu Liverpool stracił prowadzenie w tabeli Premier League. Wszystko za sprawą zaledwie remisu w lokalnych derbach z Evertonem. The Reds nie zrobili za wiele, by strzelić choćby jedną bramkę i hit skończył się bez goli. Choć jeszcze kilka tygodni temu drużyna Jurgena Kloppa miała 7 punktów przewagi nad Manchesterem City, teraz traci już punkt do Obywateli. Jeśli Napoli miało jeszcze jakiekolwiek nadzieje na mistrzostwo Włoch, ten weekend musiał je rozwiać. Porażka z Juventusem 1:2 na własnym terenie oznacza, że neapolitańczycy tracą aż 16 punktów do Starej Damy. We włoskim szlagierze było co oglądać: dwie czerwone kartki, ładne bramki, nietrafiony karny, pech Zielińskiego przy trafieniu w słupek. To był naprawdę dobry mecz, który niemal przypieczętował kolejne scudetto ekipy z Turynu. Ten weekend to też niezwykłe emocje prosto ze szkockiego Glasgow. Polscy lekkoatleci ponownie wygrali klasyfikację Halowych Mistrzostw Europy. Biało-czerwoni zdobyli w Szkocji 5 złotych i 2 srebrne medale. Choć apetyty były na więcej, końcówka zawodów dostarczyła dużo radości polskim kibicom. Były nawet dyscypliny, w których walka o końcowy triumf była wyłącznie sprawą polską (pojedynek Piotra Liska z Pawłem Wojciechowskim). Bieg kobiecej sztafety 4x400 to też deklasacja. Polki już w połowie dystansu były na tak dużym prowadzeniu, że zwycięstwo było niemal pewne. Polscy lekkoatleci kolejny raz pokazali, że w królowej sportu mamy duże pokłady talentu. To był naprawdę intensywny weekend. Tak wiele się zdarzyło w sporcie, że trudno wybrać te najbardziej znaczące informacje. Oby więcej takich weekendów! Choć jeszcze sobotnie emocje nie opadły, już teraz warto spojrzeć na wydarzenia z niedzieli i poniedziałku. Bedzie się działo. Przed nami derby Liverpoolu, włoski szlagier, ekscytujące pojedynki w NBA, UFC i wiele innych interesujących pojedynków. NIedziela rozpoczyna się i kończy a parkietach NBA. Najpierw już o 2.30 Philadelphia 76ers podejmie u siebie Golden State Warriors. Obie ekipy mają swoje problemy. Sixers mają świetną wyjściową piątkę, ale brakuje im ławki. Ekipa z miasta braterskiej miłości ciągle też nie potrafi przebić się do pierwszej trójki konferencji wschodniej. Golden State w ostatnim tygodniu zanotowali nieco słabsze wyniki i pierwsze miejsce na Zachodzie jest zagrożone. Tuż za nimi znajdują się Denver Nuggets, którzy tylko czekają na kolejną wpadkę Warriors. Do końca sezonu zasadniczego pozostało zaledwie kilka tygodni i teraz każdy mecz ma znaczenie. Ktokolwiek wyjdzie zwycięski z tego pojedynku, zapewni sobie spokój na kilka kolejnych dni. Natomiast o 21.30 Boston Celtics podejmą u siebie Houston Rockets. To ekipy, które przed rokiem zakończyły sezon na finałach własnych konferencji. W tym roku zarówno Rockets, jak i Celtics mieli pójść o krok dalej i awansować do wielkiego finału. Dotychczas jednak ekipy te zawodzą. James Harden niemal w pojedynkę ciągnie ofensywę Rakiet, ale nie zawsze to wystarcza na zwycięstwo. Natomiast ekipa z Massachusetts ma problem ze zbyt dużą liczbą gwiazd w drużynie. Przerost ego jest olbrzymi, a atmosfery nie ma. Porażka dla jednej i drugiej ekipy oznaczać będzie kolejną falę krytyki ze strony mediów i fanów. Również w nocy, bo o 4.00 na przeciw siebie staną Jon Jones i Anthony Smith w walce wieczoru w UFC. Choć Jones jest zdecydowanym faworytem, Smith (kurs na jego zwycięstwo na forBET wynosi 5,85) może upatrywać swoich szans na sprawienie sensacji. Mistrz wagi półciężkiej ma znów problemy z dopingiem. W 2017 roku Jones nie przeszedł testów antydopingowych i został zawieszony na 15 miesięcy. Po powrocie 31-latek znów jednak błyszczał. Gdy w grudniu popularny 'Bones' znokautował Alexandra Gustafssona, wszyscy obwieścili powrót króla. Czy Smith może jednak sprawić niespodziankę i zdetronizować mistrza? Zawodnik o pseudonimie "Lwie Serce" wygrał trzy ostatnie pojedynki, pokazując, że potrafi konkurować z najlepszymi. Angielskie potyczki Piłkarskie emocje rozpoczynają się już o 13.00. To właśnie wtedy na murawę wybiegną piłkarze Watfordu i Leicesteru City (forBET oferuje stawkę 2,95 za zwycięstwo Leicester). Obie ekipy ciągle walczą o europejskie puchary. W ostatnich kolejkach Leicester nie prezentował się zbyt dobrze. Z ostatnich 8 meczów Lisy przegrały aż 6 meczów i z pracą pożegnał się Claude Puel. Jego następcą został Brendan Rodgers, były szkoleniowiec Celticu i Liverpoolu. To właśnie on ma gonić uciekających Watford i Wolverhampton Wanderers. Do 7 miejsca brakuje im już 5 punktów i kolejna porażka może pozbawić ich szans na grę w Lidze Europejskiej. Główne danie czeka na nas jednak ponad 4 godziny później. O 17.15 Everton w roli gospodarza podejmie sąsiadów zza miedzy - Liverpool. Stawka meczu jest naprawdę duża. Liverpool ciągle prowadzi w tabeli, ale z 7 punktów przewagi nad Manchesterem City zrobił się zaledwie punkt. Potknięcie może oznaczać utratę miejsca na czubie stawki. Everton ( 5,75 w forBET na zwycięstwo the Toffees) natomiast jest w podobnej pozycji, co Leicester. Piłkarze z niebieskiej części miasta Beatlesów tracą do 7. lokaty 4 punkty i muszą nadrabiać straty, by zakwalifikować się do europejskich rozgrywek. Nawet ważniejszy jest prestiżowy wymiar tego spotkania. Ktokolwiek wygra derby Liverpoolu, będzie rządził w mieście przez najbliższe kilka miesięcy. Włoski mecz na szczycie Na deser, czeka nas spotkanie pomiędzy Napoli i Juventusem. To właśnie te dwie ekipy przez ostatnie lata rządziły w Serie A. Tak naprawdę to rządziło Juve, a Napoli ciągle próbowało dogonić Starą Damę. W tym roku znów obie drużyny są na szczycie tabeli. Różnica w tabeli między oboma zespołami jest jednak ogromna. Choć ostatnio mówiło się o kryzysie Bianconerich, ekipa ze stolicy Piemontu ma aż 13 punktów przewagi nad drugim Napoli. O dziwo, w opinii bukmacherów faworytem jest zespół z południa Włoch (2,35 na zwycięstwo Neapolu w forBET). Może to wynikać z faktu, że w Juve najprawdopodobniej nie zagra Cristiano Ronaldo, który nabawił się urazu. Poza tym, mistrzowie Włoch mogą sobie pozwolić na porażkę, bo ich kolejne scudetto jest już niemal pewne. W meczu prawdopodobnie wystąpi cała trójka polskich reprezentantów: Wojciech Szczęsny w barwach Juventusu, a po drugiej stronie Arkadiusz Milik i Piotr Zieliński. Piłkarski poniedziałek
Oczywiście jest znacznie więcej wydarzeń wartych uwagi. W niedzielę Atlanta podejmie u siebie Fiorentinę, Valencia zmierzy się z Athletikiem Bilbao, a Olympique Marsylia powalczy o punkty z Saint-Etienne. Niedziela i poniedziałek zapowiadają się więc naprawdę emocjonująco. Gran Derbi, szlagier w Londynie i HME, czyli zapowiedź weekendu Najbliższy weekend w sporcie zapowiada się naprawdę imponująco. Emocje będą zarówno na murawach największych stadionów, skoczni narciarskiej, jak również w hali lekkoatletycznej. Piątek rozpoczyna się od rywalizacji najlepszych lekkoatletów w Europie. Już wtedy rozpoczynają halowe mistrzostwa Starego Kontynentu w szkockim Glasgow. O medal w biegu na 60 m może powalczyć Ewa Swoboda, która jest w bardzo dobrej formie na początku sezonu. Nadzieje na dobry wynik ma też Iga Baumgart-Witan (400 m i 4x400 m). Dotychczas była ona w cieniu Justyny Święty-Ersetić, ale w mistrzostwach Polski sprzed kilkunastu dni Baumgart-Witan zdołała pokonać bardziej utytułowaną koleżankę. Murowanym kandydatem do medalu jest Piotr Lis. Tyczkarz dzieli najlepszy rezultat w sezonie. Na ostatnim mitingu Polak skoczył 5,93, wyrównując wynik Amerykanina Sama Kendricksa. Na HME nie będzie jednak mistrza ze Stanów, więc Lis ma olbrzymią szansę na końcowe zwycięstwo.
Ostatni akcent w sezonie
Później oczy sportowych fanów przeniosą się na skocznię narciarską. MŚ w Seefeld wchodzą w decydującą fazę. W oddalonym o ponad 20 km Innsbrucku skoczkowie zmierzą się w ostatniej nierozstrzygniętej jeszcze rywalizacji. Choć w Pucharze Świata próżno szukać emocji, bowiem tylko poważna kontuzja mogłaby odebrać Ryoyu Kobayashiemu kryształową kulę. W pierwszym konkursie sprzed tygodnia triumfowali Niemcy. Marcus Eisenbichler zdobył złoto, a jego kolega z reprezentacji Karl Geiger srebro. Trzeci był Kilian Peier. Kamil Stoch zajął zaledwie piąte miejsce. Reszta Polaków rozczarowała. W rywalizacji drużynowej również złoto wzięli nasi zachodni sąsiedzi. Polacy uplasowali się na czwartym miejscu. Teraz Kamil Stoch i spółka znów staną przed szansą powalczenia o medale. Polski mistrz (kurs na zwycięstwo od forBET wynosi 6,00) jest jednym z faworytów konkursu. Czy mniejsza skocznia okaże się bardziej przyjazna Polakom? Początek konkursu już w piątek o 16.00.
Gran Derbi x2
Już w sobotę najbardziej prestiżowy mecz piłkarski na Starym Kontynencie. Na przeciw siebie staną Real Madryt i FC Barcelona (kurs 2,50 w forBET ). Jeśli ekipa ze stolicy ciągle marzy o dogonieniu w ligowej tabeli odwiecznych rywali, musi wygrać ten mecz. Barcelona od początku sezonu ucieka zespołom z Madrytu. Choć w ostatnich kolejkach Primera Division Blaugrana złapała zadyszkę, a Lionel Messi niemal w pojedynkę ciągnie ofensywę własnej drużyny, Katalończycy ciągle mają 9 punktów przewagi nad Los Blancos. Z porażki Barcelony ucieszą się również w drugiej części Madrytu. Atletico ma bowiem 2 punkty więcej od przeciwnika zza miedzy, więc potencjalnie mogą oni tracić do Barcelony zaledwie 4 punkty po tej kolejce. Zanim jednak piłkarze wybiegną na Santiago Bernabeu, w piątek Barcelona podejmie u siebie Real (kurs 2,15 na zwycięstwo w forBET ). Nie będzie to jednak mecz piłkarski, a koszykówka. W ramach rozgrywek Euroligi, FC Barcelona Lassa próbuje powalczyć o punkty z zespołem z Madrytu. Real to absolutny hegemon tych rozgrywek. Dotychczas koszykarze ze stolicy Hiszpanii wygrywali trofeum 10-krotnie. W tym roku bronią oni tytułu. Obie ekipy już są niemal pewne awansu do kolejnej fazy rozgrywek, ale prestiżowy wymiar tego spotkania nie pozwala odpuszczać.
Londyński klasyk Nie tylko w Hiszpanii będzie się działo na murawie piłkarskiej. Już bowiem w sobotnie popołudnie odbędą się derby północnego Londynu. Tottenham ( kurs na wygraną 1,95 w forBET ) podejmie w roli gospodarza Arsenal. Przez lata kibice kanonierów kpili i drwili z fanów Spurs, że Hotspur nigdy nie będzie nad rywalami zza miedzy. Od kilku lat, to jednak Koguty są zespołem lepszym, co roku walczącym o mistrzostwo Anglii. Teraz również Tottenham jest wyżej w tabeli. Podopieczni Mauricio Pochettino zajmują 3. miejsce, a drużyna Unaia Emerego jest czwarta. O ile miejsce Kogutów jest raczej bezpieczne, tak Arsenal ma za plecami Manchester United i Chelsea. Porażka może pozbawić ich ostatniej lokaty gwarantującej miejsce w LM. Dla Spurs zwycięstwo również ma większy wymiar, niż tylko prymat w północnym Londynie. Gospodarze sobotniego starcia ciągle mają szanse na wygranie Premier League. Do Liverpoolu tracą oni zaledwie 6 punktów.
Walka o Europę w Bundeslidze Choć nieco o tym cisze, potencjalnie najciekawsze mecze mogą się odbyć w niemieckiej ekstraklasie. Na początek Hoffenheim (forBet oferuje 2,75 na zwycięstwo w forBET ) powalczy o punkty z Eintrachtem Frankfurt. Orły plasują się na 6. miejscu w tabeli, natomiast popularne Wieśniaki są na 8. Hoffe tracą zaledwie 3 punkty do sobotnich rywali, więc wygrana pozwoli im zrównać się punktami. Skorzystać na tym może najbardziej Bayer Leverkusen, który uplasował się między Eintrachtem, a Hoffenheim i czyha na ich błąd. Pierwsze starcie to zaledwie przystawka przed hitem wieczoru. Borussia Moenchengladbach podejmie u siebie Bayern Monachium. Źrebaki po imponującym początku sezonu ostatnio złapały zadyszkę. W ostatnich 3 meczach Borussia zdobyła zaledwie punkt. Bayern w tym czasie zdobył 9. Bawarczycy ciągle mają nadzieję na obronę tytułu. By tego dokonać, muszą oni wygrać na trudnym terenie w Gladbach. Z drugiej strony, ekipa Dietera Heckinga czuje na plecach oddech RB Lipsk, a każda porażka może ich zepchnąć z ostatniego miejsca na podium.
Derby della Capitale Na sam koniec soboty czekają nas derby Rzymu. Na Stadio Olimpico na przeciw siebie staną S.S. Lazio i AS Roma (kurs po 2,60 na obie drużyny w forBET ). Jest to jeden z najbardziej zaciętych szlagierów w Europie. Po jednej stronie Biancocelesti, którzy tęsknią za Ligą Mistrzów, po drugiej Giallorossi przyzwyczajeni do odgrywania hymnu LM co środę. Obie drużyny dzieli niemal wszystko: różnice socjologiczne, ekonomiczne i poglądowe. Lazio to klub klasy średniej, a Roma zrodziła się z klasy robotniczej. Lazio zawsze było bardziej prawicowe, Romę ciągnęło do lewicy. W sobotę kolejny raz te dwa światy zmierzą się ze sobą, by ustalić, kto jest najlepszy w stolicy Włoch. Lazio, jeśli ciągle chce powalczyć o miejsce gwarantujące grę w LM, musi pokonać Romę. Aktualnie Biało-błękitni są na 5. miejscu ze stratą 6 punktów do lokalnego rywala. Piątek i sobota zapowiadają się niezwykle interesująco. Na murawach największe piłkarskie firmy zmierzą się ze sobą, by ustalić, kto jest lepszy. Dużo będzie się też działo na innych obiektach sportowych. Od skoczni, przez parkiety koszykarskie, aż po stadiony lekkoatletyczne. Jedno jest pewne: emocji nie zabraknie.
Co z tą formą? Zagłębie lepiej weszło w rundę wiosenną rozgrywek Ekstraklasy. Miedziowi wygrali oba swoje spotkania. Najpierw pokonali oni Lecha Poznań, a w ostatniej kolejce odprawili z kwitkiem Miedź Legnicę. 5 bramek strzelonych, zaledwie jedna stracona. Drużyna Bena van Daela wygląda przede wszystkim dobrze w ofensywie, a Bartłomiej Pawłowski i Filip Jagiełło napędzają tę drużynę. Po drugiej stronie stanie Śląsk, który wygrał z najsłabszym w tabeli Zagłębiem Sosnowiec. W drugim wiosennym meczu wrocławianie ponieśli jednak klęskę w starciu z osłabioną Wisłą Kraków. W pierwszym meczu ekipa ze stolicy Dolnego Śląska zdominowała mecz, w drugim WKS też pokazywał fragmenty dobrej gry. Brakowało przede wszystkim skuteczności. Teraz ma być w tym elemencie lepiej, bowiem do gry ma być gotowy Marcin Robak, który dotychczas nie zagrał wiosną ani minuty. Gospodarz zwykle wygrywa W ostatnich 7 spotkań pomiędzy tymi drużynami 6 razy wygrywał gospodarz, a raz padał remis. Za chwilę miną 3 lata, odkąd Zagłębie pokonało na Stadionie Miejskim we Wrocławiu Śląsk. Wydaje się, że i tym razem warto stawiać na gospodarza. Tym bardziej, że na Totalbet kurs na zwycięstwo gospodarzy wynosi aż 2,47. Choć Zagłębie dobrze zaczęło wiosnę, Śląsk gra zupełnie inną piłkę pod wodzą Vitezslava Lavicki. Do tego dojdzie wreszcie zdrowy Marcin Robak. To wszystko może wystarczyć, by w tym najbardziej prestiżowym spotkaniu na Dolnym Śląsku zespół z Wrocławia triumfował. Damian Janikowski to wschodząca gwiazda MMA. Były zapaśnik ma na koncie trzy efektowne zwycięstwa i porażkę. Do klatki KSW wraca po krótkiej przerwie (poprzednio walczył na KSW 45).
|