Już w najbliższą sobotę, po raz ostatni, ale najważniejszy w tym sezonie, rozbrzmi hymn Ligi Mistrzów, wzbudzający przysłowiowe „ciary” na plecach każdego fana piłki nożnej. Naprzeciw siebie staną dwie drużyny pałające żądzą zdobycia trofeum, które w półfinałach pokazały, że nie ma rzeczy niemożliwych – Tottenham zmierzy się z Liverpoolem. Miejmy nadzieję, że w sobotę poczujemy się jak dzieci w dniu swojego święta i dostaniemy prezent w postaci piłkarskiego klasyku w finale najważniejszych klubowych rozgrywek na świecie!
Sędzia: Skomina D. (Slo), Stadion: Wanda Metropolitano (Madryt)
Nasz typ na to spotkanie - wygra Liverpool kurs 1,93
Tottenham Hotspur - Liverpool FC, droga do finału
Wręcz nieprawdopodobne wydaje się, jak wiele razy w trwającej kampanii Ligi Mistrzów piłkarzom Tottenhamu Hotspur udawało się uciec spod przysłowiowego topora. Kogutyrywalizację w Champions League mogły bowiem zakończyć już na fazie grupowej, którą rozpoczęły od dwóch porażek i remisu. Zwycięstwa nad PSV (2:1, choć do 78. minuty prowadzili goście z Eindhoven), Interem (1:0, gol Eriksena dziesięć minut przed końcem) oraz punkt wydarty Barcelonie na Camp Nou (trafienie Lucasa w 85. minucie), w połączeniu z potknięciem Interu w starciu z PSV, pozwoliły jednak londyńczykom zameldować się w fazie pucharowej.
Druga część rozgrywek rozpoczęła się od zaskakująco łatwo wygranego dwumeczu z Borussią Dortmund (3:0 i 1:0), ale później kibice Tottenhamu wsiedli na prawdziwy rollercoaster. O rywalizacji z Manchesterem City i meczu dziesięciolecia na Etihad Stadium rozmawiano już wszędzie, jednak było to ledwie preludium do tego, co londyńczycy wyprawiali w półfinale. Porażka 0:1 u siebie, 0:2 do przerwy w Amsterdamie – to wciąż było za mało, by zabić ducha w zespole Mauricio Pochettino. Na murawie objawił się wówczas brazylijski mesjasz Tottenhamu, Lucas Moura, który kompletując hat-tricka w szóstej minucie doliczonego czasu gry, otworzył przed swoimi kolegami bramy raju.
Podobnie jak w przypadku Tottenhamu, także awans Liverpoolu do fazy pucharowej wisiał na bardzo cieniutkim włosku do ostatnich sekund. Liverpoolczycy pokpili nieco sprawę przegrywając trzy wyjazdowe mecze, m.in. z Crveną Zvezdą. Swój pierwszy finał The Redsrozegrali więc już 11 grudnia, kiedy to na Anfield zawitało, prowadzące wówczas w grupie Napoli. W 34. minucie wynik otworzył Salah, ale kibice LFC o zwycięstwo drżeli do ostatnich sekund, a w końcówce dosłownie kilkunastu centymetrów zabrakło Arkadiuszowi Milikowi, by wyrzucić Liverpool za burtę. „The rest as they say is history”.
Drugie miejsce spowodowało, że w 1/8 finału Liverpool trafił na Bayern – po bezbramkowym remisie na Anfield, podopieczni Kloppa ograli jednak monachijczyków na Allianz Arena, a w ćwierćfinale poradzili sobie dość łatwo z FC Porto. Początek maja przyniósł kapitalny dwumecz z Barceloną, który długo nie wypadnie z pamięci piłkarskich kibiców – najpierw porażka, pomimo paradoksalnie świetnego występu, 0:3 na Camp Nou, po czym niesamowita „remontada” przed własną publicznością. Magia Anfield znów zadziałała, dzięki czemu ekipa z czerwonej części Merseyside, po raz drugi z rzędu, zameldowała się w finale Champions League.
Tottenham Hotspur – Liverpool FC, ostatnie wyniki
W maju podopieczni Mauricio Pochettino na murawie pojawiali się trzykrotnie i każde ze spotkań zakończyło się innym rozstrzygnięciem – miesiąc rozpoczął się bowiem od porażki na Vitality Stadium z Bournemouth, po którym nastąpiło cudowne odrodzenie w Amsterdamie i triumf 3:2 nad Ajaksem. Na koniec ligowego sezonu, Spurs zremisowali z Evertonem, pieczętując zajęcie miejsca w Top Four.
Choć Liverpool, po niesamowitym wyścigu, ostatecznie nie sięgnął po mistrzowską koronę, to z pewnością fani The Reds mogą zaliczyć maj do udanych – po porażce na Camp Nou z Barceloną, podopieczni Jurgena Kloppa, po kolejnym, kapitalnym widowisku poradzili sobie z Newcastle (3:2), by kilka dni później wrócić z zaświatów i wyeliminować Barcelonę gromiąc Dumę Katalonii aż 4:0. Sezon ligowy Liverpool zakończył triumfem nad Wolves (2:0).
Tottenham Hotspur - Liverpool FC, historia
Wanda Metropolitano będzie areną spotkania numer 173 w historii bezpośrednich starć pomiędzy Tottenhamem i Liverpoolem – jak do tej pory, znacznie lepiej radzili sobie The Reds, którzy wygrywali 82 razy, przy 42 remisach i 48 zwycięstwach Kogutów.
Co ciekawe, jak do tej pory, drużyny te w Europie spotkały się tylko jeden raz – w sezonie 1972/1973, Liverpool i Tottenham wpadły na siebie w półfinale Pucharu UEFA. Do dalszych gier awansowali piłkarze z Merseyside, którzy po zwycięstwie 1:0 na Anfield, przegrali na White Hart Lane 1:2. W finałowym dwumeczu, The Reds okazali się lepsi od Borussii Moenchengladbach (3:0 u siebie, 0:2 na wyjeździe).
Rywalizację pomiędzy tymi drużynami w zakończonym niedawno sezonie Premier League lepiej wspominają kibice z czerwonej części Merseyside. Zarówno na wyjeździe, jak i u siebie, 2:1 wygrali podopieczni Jurgena Kloppa. Na Wembley, na bramki Wijnalduma i Firmino odpowiedział jedynie Lamela, a na Anfield o zwycięstwie zadecydował gol samobójczy Alderweirelda w 90. minucie.
Liga Europy | Liczba spotkań | Wygrana | Remis | Porażka | bramki | |||
W domu | 1 | 1 | 0 | 0 | 2 | : | 1 | |
na wyjeździe | 1 | 0 | 0 | 1 | 0 | : | 1 | |
Σ | 2 | 1 | 0 | 1 | 2 | : | 2 | |
Premier League | Liczba spotkań | Wygrana | Remis | Porażka | bramki | |||
W domu | 76 | 36 | 17 | 23 | 111 | : | 95 | |
na wyjeździe | 76 | 6 | 22 | 48 | 63 | : | 150 | |
Σ | 152 | 42 | 39 | 71 | 174 | : | 245 | |
Puchar FA | Liczba spotkań | Wygrana | Remis | Porażka | bramki | |||
W domu | 3 | 0 | 1 | 2 | 1 | : | 3 | |
na wyjeździe | 4 | 1 | 1 | 2 | 3 | : | 4 | |
Σ | 7 | 1 | 2 | 4 | 4 | : | 7 | |
Puchar Ligi | Liczba spotkań | Wygrana | Remis | Porażka | bramki | |||
W domu | 4 | 3 | 1 | 0 | 9 | : | 4 | |
na wyjeździe | 3 | 1 | 1 | 1 | 5 | : | 4 | |
neutralne | 1 | 0 | 0 | 1 | 1 | : | 3 | |
Σ | 8 | 4 | 2 | 2 | 15 | : | 11 | |
FA Community Shield | Liczba spotkań | Wygrana | Remis | Porażka | bramki | |||
neutralne | 1 | 0 | 0 | 1 | 0 | : | 1 | |
Σ | 1 | 0 | 0 | 1 | 0 | : | 1 | |
RAZEM | Sp. | Wygrana | Remis | Porażka | bramki | |||
W domu | 84 | 40 | 19 | 25 | 123 | : | 103 | |
na wyjeździe | 84 | 8 | 24 | 52 | 71 | : | 159 | |
neutralne | 2 | 0 | 0 | 2 | 1 | : | 4 | |
Σ | 170 | 48 | 43 | 79 | 195 | : | 266 |
Liga Europy | |||||
1972/1973 | półfinał | Tottenham Hotspur | - | Liverpool FC | 2: 1 (0: 0) |
1972/1973 | półfinał | Liverpool FC | - | Tottenham Hotspur | 1: 0 (1: 0) |
Tottenham Hotspur – Liverpool FC, ciekawostki
W niedzielę na Wanda Metropolitano rozegrany zostanie drugi w historii finał Champions League, w którym udział wezmą dwa angielskie zespoły – w 2008 roku, w Moskwie, o najważniejsze klubowe trofeum walczyły Manchester United i Chelsea. Puchar Mistrzów powędrował do gabloty Czerwonych Diabłów, którzy zwyciężyli po dramatycznej serii jedenastek.
Co ciekawe, Jurgen Klopp brał już udział w jednym z sześciu dotychczasowych finałów Ligi Mistrzów, w którym rywalizowały ekipy z tego samego kraju. W 2013 roku na Wembley, Borussia Dortmund prowadzona przez szkoleniowca LFC przegrała z Bayernem Monachium. W innych „wewnętrznych” finałach trzykrotnie triumfował Real (przeciwko Valencii i dwa razy Atletico), a Milan ograł po karnych Juventus.
Ostatni finał rozgrywany w Madrycie miał miejsce dziewięć lat temu – na Santiago Bernabeu górą okazał się wówczas Inter, który pokonał 2:0 Bayern Monachium. Warto zwrócić uwagę na fakt, że Nerazzurri w półfinale wyeliminowali… Barcelonę. Bayern zaś na swojej drodze wyrzucił za burtę zespół z Manchesteru (z tym że było to United). A propo United – trenerami obu finalistów byli przyszli menedżerowie Czerwonych Diabłów: Louis van Gaal oraz Jose Mourinho.
Jurgen Klopp będzie w niedzielę próbował zerwać z łatką „przegrywającego w finałach” – choć wszyscy pamiętają o zwycięstwie w Pucharze Niemiec nad Bayernem Monachium (5:2 w 2012 roku), to ostatnie sześć finałowych spotkań kończyło się dla Niemca porażką. Zaczęło się jeszcze za sterami BVB – Klopp przegrał Ligę Mistrzów i dwukrotnie Puchar Niemiec z Bayernem, a już za sterami Liverpoolu, niemiecki trener musiał przełknąć gorycz porażki w finałach Pucharu Ligi (po karnych z Manchesterem City w 2016), Ligi Europy (1:3 z Sevillą w 2016) oraz Ligi Mistrzów (1:3 z Realem Madryt, 2019).
Piłkarze Tottenhamu piszą nową historię swojego klubu, albowiem Koguty po raz pierwszy zagrają w sobotę w finale Champions League. Liverpool będzie chciał za to dzierżyć miano najlepszej klubowej ekipy Europy po raz szósty - The Reds sięgali po te trofeum w latach 1977, 1978, 1981, 1984 oraz 2005. Dodatkowo, Liverpool przegrał trzy finały (1985, 2007, 2018). Jak widać, zarówno Jurgen Klopp, jak i sam Liverpool, przystępuje do starcia z londyńczykami po dwóch przegranych finałach Champions League.
Spurs mają jednak za sobą triumfy w innych rozgrywkach pod egidą UEFA – Tottenham w 1963 roku sięgnął po Puchar Zdobywców Pucharów (wygrana z Atletico), a w latach 1972 i 1974 zdobywał Puchar UEFA (odpowiednio Wolverhampton i Anderlecht). Koguty mogą więc zostać szóstym klubem, który wygrywał wszystkie trzy wielkie europejskie puchary (po Juventusie, Ajaksie, Bayernie, Man United i Chelsea).
W przypadku zwycięstwa Tottenhamu, Liverpool zostanie trzecim w historii klubem, który rok po roku docierał do finału Ligi Mistrzów, ale w obu przypadkach kończył rozgrywki bez pucharu. Wcześniej „sztuki” tej dokonali piłkarze Juventusu (1997-1998) oraz Valencii (2000-2001).
Tottenham Hotspur - Liverpool FC, sytuacja kadrowa
Mauricio Pochettino w najważniejszym meczu sezonu będzie musiał poradzić sobie bez kontuzjowanego Bena Daviesa – wciąż niewyjaśniona jest sytuacja Harry’ego Kane’a, ale coraz więcej mówi się o tym, że Anglik pomimo długiej przerwy, pojawi się na murawie od pierwszej minuty. Tottenham prawdopodobnie zagra w ustawieniu 4-3-1-2 – w środku pola zobaczymy tercet Erisen-Wanyama-Sissoko, a za plecami duetu Kane-Lucas Moura biegać powinien Dele Alli.
Praktycznie pełen komfort pracy będzie miał w sobotni wieczór Jurgen Klopp, albowiem do dyspozycji Niemca nie będzie jedynie kontuzjowany Naby Keita. Tym razem w jedenastce zabraknie miejsca dla niespodziewanego bohatera ostatnich tygodni, Divocka Origiego – Belga zastąpi bowiem wracający po kontuzji Roberto Firmino, który uzupełni zabójcze trio z Salahem i Mane. W drugiej linii zagrają prawdopodobnie Henderson, Fabinho i Wijnaldum, natomiast żadne zmiany nie powinny dotknąć bloku defensywnego.
Nasz typ na to spotkanie - wygra Liverpool kurs 1,93